Wszystkie głosy w Wielkiej Sali umilkły, a twarze uczniów zwróciły się w kierunku profesor McGonagall, która ułożyła już na wysokim taborecie Tiarę Przydziału. Był to stary, wysłużony kapelusz, jednak wszystkie oczy wpatrywały się w niego z zapartym tchem. Szew tuż przy rondzie rozpruł się szeroko i Tiara zaśpiewała.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Gdy skończyła na sali rozbrzmiała burza oklasków. Dyrektor wkrótce uciszył je delikatnym uniesieniem ręki. Profesor McGonagall odchrząknęła i rozwinęła długi pergamin, który trzymała w dłoniach. Przebiegła wzrokiem po liście, po czym wykrzyknęła.
-
Ofelia White! - z tłumu pierwszoroczniaków wystąpił/a
dziewczynka o
długich gładkich blond włosach i
stalowo szarych oczach. Zdawała się być
Bardzo opanowana. Z lekkim trudem usiadła na wysokim krześle wciskając na głowę tiarę, która opadła jej aż na oczy. Dłonie
zacisnęła w piąstki i schowała je w długich rękawach szaty. Przed Tiarą nic nie dało się ukryć i od razu poznała, że jest to osoba nad wyraz
sprytna.
Dzięki swej przebiegłości zawsze świetnie dawała sobie radę z manipulacją rówieśnikami i nakłanianiem innych (głównie rodziców) do robienia tego czego chciała. Przy okazji świetnie maskowała swoją naturę, dzięki czemu jej brat wciąż uważał ją za słodką i niewinną (to że tak często nie było go w domu bardzo ułatwiało sprawę). Niespecjalnie przepadała za towarzystwem swoich sąsiadów, rówieśników. Od zawsze wolała przebywać w towarzystwie starszych. Tyle ciekawych rzeczy można się było od niech nauczyć.... Szew rozdarł się ponownie, a Tiara krzyknęła.
-
Slytherin!! - pospiesznie zdjęła kapelusz i ruszyła w kierunku stołu wspólnego
Ślizgonów, gdzie została powitanya gromkimi brawami innych uczniów.
***
Od Ceremonii przydziału minęły już
dwa miesiące. Przez ten czas
niewiele się zmieniła.
Nauczyła się ostatnio zaplatać włosy w warkocz, co bardzo często teraz robiła, by nie mieć z nimi problemu podczas codziennej szkolnej bieganiny. Sobotni wieczór spędzała w Pokoju Wspólnym
ucząc się zasad gry w Szachy Czarodziejów. Brat już dawno próbował ją nauczyć do nauki zasad tego "sportu", ale nigdy nie miała wystarczającej motywacji. Jakże wiele może zdziałać przystojny (jak na kryteria jedenastolatki) kolega z trzeciej klasy.... Ubrana była w
długą, zwiewną spódnicę do kostek, przyozdobionej w dolnej części niebieskimi szlaczkami, błękitną koszulę i krawat w barwach swego domu. Oderwała się od swego zajęcia, gdy podszedł do niej jeden z prefektów domu, który na prośbę opiekuna prowadził spis uczniów zostających na święta w Hogwarcie.
- Cześć, jak się nazywasz? - zagaił wesoło.
-
Ofelia White.
- Jesteś z tych
średniozamożnych, czystej krwi White'ów?
- Tak. Mój ojciec jest
dyplomatą Ministerstwa Magii, a moja matka
pisarką-podróżniczką.
- A masz jakieś rodzeństwo?
-
Tak. Mam trzyletnią siostrę Charlottę i starszego brata Doriana.- Dlaczego zostajesz na święta w Hogwarcie?
-
Rodzice wyjeżdżają służbowo i nie mogą mnie zabrać ze sobą. Z resztą, mój brat też zostaje na święta w szkole.- Aha... Słyszałem, że jesteś dobra z
Zielarstwa?
- Tak,
marzę, żeby kiedyś wyhodować lewitujące drzewo. Ale za to nie przepadam za
numerologią.
- Też tego nie lubię... To jeszcze powiedz mi kiedy się urodziłaś i w której jesteś klasie.
-
Urodziłam się czwartego sierpnia i jestem w pierwszej klasie.
- No to do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
***
Na łóżku leżał
puchaty notes.
Ofelia sięgnęła po niego i przekartkowała go. Z notatnika wypadł rachunek ze sklepu Olivandera, widniał na nim napis
"15 cali, pęd mandragory, hikora".
Dziewczyna wepchnęła go między kartki pamiętnika i przerzuciła kilka kolejnych stron. Tym razem natrafiła na nieco podniszczoną kopertę, w której przyszedł do niej pierwszy list z Hogwartu. Wypisano na niej pochyłym pismem
"221c Baker Street Londyn". Przez moment patrzyła na nią, a później zerknęła na stronę, która była założona owa kopertą. Uśmiechnęła się pod nosem widząc napis
"Czarna magia myślę, że może mi się przydać w życiu". Odwróciła stronę przebiegając wzrokiem po niedługim tekście.
"Mój pierwszy miesiąc w Hogwarcie minął bardzo szybko. Podoba mi się tutaj coraz bardziej, chociaż ostatnio natrafiłam na coś dziwnego. Zwiedzając kolejną pustą salę usłyszałam dziwny odgłos dochodzący z jednej z szafek. Niewiele myśląc otworzyłam ją, co było błędem, ponieważ w moim kierunku śmignął inferius. Uciekłam z krzykiem... Teraz już wiem, że był to bogin."Zamoczył/a pióro w kałamarzu i dopisał/a kilka zdań.
Mój plan zajęć:
Dla siedmiu przedmiotów:
●○○○○○ - Numerologia
●●●●○○ - Zaklęcia
●●●○○○ - Historia Magii
●●●●●● - Zielarstwo
●●●●○○ - OPCM
●●●●●○ - Transmutacja