To był wyjątkowo mokry i mglisty, listopadowy poranek, ale Tali lubił taką aurę. Z resztą miał tego dnia coś ważnego do zrobienia, więc wstał, ubrał się i zszedł na parter do Wielkiej Sali na śniadanie. W Wielkiej Sali nie było zbyt tłoczno. Stół Puchonów był praktycznie pusty, tak samo Krukonów. Jedynie przy stołach Ślizgonów i Gryfonów siedziało po garstce uczniów. Wiązało się to z ostatnim atakiem na Elisabeth Walkin i pewnie z tym, że była sobota. Kiedy jadł swoje ulubione grzanki z serem i pił sok jabłkowy przypomniał sobie, że nie załatwi tej sprawy bez pomocy. Poczekał aż przy stole Slytherinu zostanie tylko ta jedna osoba, jego kuzynka Esther i przysiadł się.
- Hej Esther!
- O witaj, Tal - odpowiedziała nadal troche senna i zamyślona.
- Wyświadczysz mi przysłóge? - zapytał i popatrzył na nią tymi swoimi słodkimi oczkami, gdy zauwarzył wyraz jej twarzy - Proszę! Naprawde, bardzo proszę!
- No dobra, - rzuciła z uśmiechem i wstała od stołu, a Tal za nią - to o co znowu chodzi?
- Musisz mi pomóc uśpic panne Pince, żebym mógł dostać się do Działu Ksiąg Zakazanych. - powiedział szeptem - Jeden czarownik nie wystarczy, by uśpić taką wiedźme.
- A jakiej książki potrzebujesz?
- Pewnej BARDZO, BARDZO starej księgi zaklęć. Już kiedyś ją wykradłem, ale zauważyli jej zniknięcie i musiałem ją zanieść z powrotem - wyjasnił.
- No to w droge - powiedziała wyraźnie zainteresowana i ruszyli na czwarte piętro.
***
Zatrzymali przed wielkimi, sosnowymi drzwiami.
- Jak mamy zamiar to zrobić? - spytała Esther.
- Pamiętasz to zaklęcie z księgi cieni babci? Właśnie jego użyjemy.
- Dobra, to wchodzimy - i pchneli wrota biblioteki.
Gdy weszli odrazu skierowali się do najbliższego działu, aby panna Pince nie mogła ich dojrzeć zza swego biurka obok drzwi.
- Gotowa? - upewniał się Tal.
- Oczywiście - rzekła radośnie. I razem wysuneli głowy zza regału, mówiąc:
- Somni tempus est!
Zaklęcie zadziałało i panna Pince uderzyła głową o blat biurka.
- To musiało boleć - stwierdziła Esther.
- Dzieki wielkie - powiedział Tal, ściskając dłoń kuzynki - Teraz już sobie poradze - i ruszył w strone Działu Zakazanego, a Esther ruszyła do drzwi, wołając:
- Spotkamy się później.
***
Gdy Tal był już głęboko w Dziale Ksiąg Zakazanych, stwierdził, że rzadna książka nie leży na swoim miejscu, co specjalnie go nie ździwiło. Chyba godzinę pełzał między regałami za ksiąką, której szukał. Wkońcu stracił cierpliwość.
- Umbra librae invenio - powiedział, a z regału dwa rzuty miotłą dalej wysuneła się dosyć gruba, stara i podniszczona książka w czarnej oprawie. Sięgnął po nią. Upewnił się, że to ta i skierował się do wyjścia. Bardzo się cieszył z jej odnalezienia. Był jedną z niewielu osób, które zdawaly sobie sprawe z potegi tej księgi. A w Hogwarcie dopiero miało być niebezpiecznie.