Wszystkie głosy w Wielkiej Sali umilkły, a twarze uczniów zwróciły się w kierunku profesor McGonagall, która ułożyła już na wysokim taborecie Tiarę Przydziału. Był to stary, wysłużony kapelusz, jednak wszystkie oczy wpatrywały się w niego z zapartym tchem. Szew tuż przy rondzie rozpruł się szeroko i Tiara zaśpiewała.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Gdy skończyła na sali rozbrzmiała burza oklasków. Dyrektor wkrótce uciszył je delikatnym uniesieniem ręki. Profesor McGonagall odchrząknęła i rozwinęła długi pergamin, który trzymała w dłoniach. Przebiegła wzrokiem po liście, po czym wykrzyknęła.
-
Taliesin Cailleach! - z tłumu pierwszoroczniaków wystąpił
chłopiec o włosach
ciemnobrązowych jak kora Wielkiego Dębu i
soczyście zielonych, jak liście wierzby latem, oczach. Zdawał się być
zestresowany. Z lekkim trudem usiadł na wysokim krześle wciskając na głowę tiarę, która opadła mu aż na oczy. Ręce,
trzęsąc się, trzymały się kurczowo szaty. Przed Tiarą nic nie dało się ukryć i od razu poznała, że jest to osoba nad wyraz
inteligentna.
Taliesin od najdawniejszych lat dzieciństwa interesował się rzeczami dziwnymi i tajemniczymi, podobnie jak jego rodzice. Z czasem nabrał równie dziwnych cech i stał się bardzo tajemniczy. Ale był przy tym i nadal jest chłopcem niezwykle wrażliwym oraz miłującym naturę, drzewa, kwiaty i zwierzeta. Choć w relacjach z innymi potrafi być bardzo przyjacielski to jednak, jako osoba nieśmiała ma problemy w zdobywaniu przyjaciół, po prostu boi się krytyki i niezrozumienia. Szew rozdarł się ponownie, a Tiara krzyknęła.
-
Ravenclaw! - pospiesznie zdjął kapelusz i ruszył w kierunku stołu wspólnego
Ravenclaw'u, gdzie został powitany gromkimi brawami innych uczniów.
***
Od Ceremonii przydziału minęły już
4 lata. Przez ten czas
niewiele się zmienił, choć jest bardziej otwary.
Ciemne brąz włosy są bardziej rozczochrane, a oczy przybrały ciemniejszy odcień. Sobotni wieczór spędzał w Pokoju Wspólnym
czytajac "Dzieje Magii" Bathildy Bagshot. Ubrany był w
granatowy sweter i czarne jeansy. Oderwał się od swego zajęcia, gdy podszedł do niego jeden z prefektów domu, który na prośbę opiekuna prowadził spis uczniów zostających na święta w Hogwarcie.
- Cześć, jak się nazywasz? - zagaił wesoło.
-
Taliesin Cailleach.
- Jesteś z tych
bogatych, czystej krwi Cailleach'ów?
- Tak. Mój ojciec jest
znanym profesorem historii magii, a moja matka
słynną zielarką i eliksirowarką.
- A masz jakieś rodzeństwo?
-
Nie.- Dlaczego zostajesz na święta w Hogwarcie?
-
Rodzice wyjeżdżają do Glastonbury badać historie pierwszej znanej czarodziejki, jasnowidzki oraz Arcykapłanki Avalonu z naszego rodu, Beiry Cailleach.- Aha... Słyszałem, że jesteś dobry z
Eliksirów?
- Tak,
zawsze interesowały mnie lecznicze właściwosci ziół. Ale za to nie przepadam za
Obroną Przed Czarną Magią.
- Też tego nie lubię... To jeszcze powiedz mi kiedy się urodziłeś/łaś i w której jesteś klasie.
-
Pierwszy marca, klasa IV.
- No to do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
***
Na łóżku leżał
czarny jak noc notes.
Taliesin sięgnął po niego i przekartkował go. Z notatnika wypadł rachunek ze sklepu Olivandera, widniał na nim napis
"16 cali, włókno ze smoczego serca, wierzba".
Chłopak wepchnął go między kartki pamiętnika i przerzucił kilka kolejnych stron. Tym razem natrafił na nieco podniszczoną kopertę, w której przyszedł do niego pierwszy list z Hogwartu. Wypisano na niej pochyłym pismem
"13c Lammas Street Carmarthen". Przez moment patrzył na nią, a później zerknął na stronę, która była założona owa kopertą. Uśmiechnął się pod nosem widząc napis
"Czarna magia - 101 sposobów obrony, lepsze niż 1 atak". Odwrócił stronę przebiegając wzrokiem po niedługim tekście.
"Mój pierwszy miesiąc w Hogwarcie minął bardzo szybko. Podoba mi się tutaj coraz bardziej, chociaż ostatnio natrafiłem na coś dziwnego. Zwiedzając kolejną pustą salę usłyszałem dziwny odgłos dochodzący z jednej z szafek. Niewiele myśląc otworzyłem ją, co było błędem, ponieważ w moim kierunku śmignął Mrok. Uciekłem z krzykiem... Teraz już wiem, że był to bogin."Przeniósł/osła wzrok na następną stronę.
"*Ostatnio na lekcjach obrony przed czarną magią zajmujemy się bardzo ciekawym tematem. Uczymy się rzucać zaklęcie patronusa, jest ono pomocne przy walce z dementorami. Mnie udało się wyczarować go dopiero za 13 razem. Nie przybrał żadnej konkretnej postaci.* Profesor oznajmił mi, że opanowałem zaklęcia na poziomie średnim."Zamoczył pióro w kałamarzu i dopisał kilka zdań.
"Mój plan zajęć:
Dla dziewięciu przedmiotów:
●○○○○○ - Obrona Przed Czarną Magią
●●○○○○ - Transmutacja
●●●○○○ - Historia Magii
●●●●○○ - Wróżbiarstwo
●●●●●○ - Zielarstwo
●●●●●● - Eliksiry